Śmiałkowie z Klubu Sportowego M.E.T.A. w biegu górskim na 240 kilometrów – czy to w ogóle możliwe?

0
1114

Śmiałkowie z Klubu Sportowego M.E.T.A. w biegu górskim na 240 kilometrów – czy to w ogóle możliwe?

Arcytrudny bieg, który wymaga nie tylko dobrej sprawności fizycznej, ale również psychicznej.

Minionego czwartku (18.07), Leszek Straszewski oraz Krzysztof Rumpel z Klubu Sportowego M.E.T.A. wystartowali na Ziemi Kłodzkiej w Biegu 7 Szczytów w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich na ultradystansie 240 kilometrów. Trasa została poprowadzona górskimi szlakami. Bieg zaplanowano na godzinę 18:00 z Lądka Zdrój, gdzie zawodnicy przemieszczali się kolejno przez Śnieżnik, Spalona, Jamrozowa Polana, Kudowa, Szczeliniec Wielki, Wilcza Przełęcz, Bardo, finiszując również w Lądku Zdrój. Uczestnicy musieli zmagać się z przewyższeniami terenu liczącymi aż 7670 metrów oraz limitem czasu wynoszącym 52 godziny.

Krzysiek ukończył cały dystans, jednak Leszek zmagał się z wcześniejszą kontuzją stopy i na 130 kilometrze podjął decyzję o przerwaniu biegu. Został sklasyfikowany w biegu Super Trail 130. Ten arcytrudny bieg wymaga nie tylko dobrej sprawności fizycznej, ale również psychicznej o czym także przekonali się Ci dwaj śmiałkowie. Jak sami mówili: „Początek trasy do 130-tego kilometra był mega trudny i praktycznie na tym dystansie mieliśmy do pokonania przeszło 5000 metrów przewyższenia terenu, tak więc zdecydowaną większość, co skutkowało bardzo dużą utratą energii. Doliczmy do tego nieprzespaną noc i historia sama zaczyna się pisać”.
Krzysiek podzielił się z nami największym kryzysem na całym odcinku: „Na 80-tym kilometrze musiałem się zatrzymać i byłem bliski zakończenia biegu. Straciłem tam sporo czasu bo około 2 godziny, ale warto było. Kryzys minął i mogłem ruszyć dalej”.

Na trasie znajdowało się 15 punktów odżywczych na których zawodnicy mogli otrzymać wsparcie. Krzyśka i Leszka na każdym z tych punktów wspierały żony – Marysia Rumpel i Aleksandra Straszewska: „Ich pomoc była nieoceniona – jeździły z punktu na punkt, przygotowywały gorące posiłki, jak trzeba było to i nogi umyły (śmiech). Wspierały w każdy możliwy sposób tak więc część tego medalu należy się właśnie im” jak sami mówili.

My z naszej strony gratulujemy takiego wyczynu oraz życzymy kolejnych sukcesów.

źródło: Dominik Dostoł